czwartek, 29 marca 2018

... i po świętach (2007-12-17)

W Wigilię wracam do domu po pracy ok. godz. 13.00 i zastaję taki oto widok:

  

A to tata kąpie Bobasa na środku pokoju. Na kominie ogień buzuje, ciepło jak w saunie a Smyk moczy pupę bo "Była katastrofa" jak to określił tata "...i trzeba było wymyć."

*     *     *

Ponieważ na białe święta u  nas nie ma co liczyć, wzięliśmy inicjatywę we własne ręce i pojechaliśmy na poszukiwanie białego puchu czyli w pobliskie Góry Kaskadowe. Niecałe 2 godziny w samochodzie i Bobas doświadczył pierwszy raz prawdziwego śniegu:

 

Sankami nie był wogóle zainteresowany, ale zabawą śniegiem i owszem, aż mu przemokły rękawiczki i zmarzły rączki. 
Po wczorajszej wyprawie wiemy już jakie są braki w naszej garderobie na śnieg, ale już dzisiaj mamy zamiar je uzupełnić bo od dzisiaj wielkie poświąteczne wyprzedaże. Dzisiaj rano jadąc do pracy usłyszałam w radiu takie hasło: Christmas is over but shopping is not. (Już po Bożym Narodzeniu, ale nie po zakupach.)
Jeśli nic nie stanie nam na drodze to następne oswajanie zimy nastąpi w sobotę lub niedzielę.

*     *     *

Wczoraj wieczorem mąż zmywa naczynia, Hultajstwo zachodzi go od tyłu i usiłuje mu założyć pieluchę - moją podpaskę wygrzebaną z szuflady w łazience.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...