piątek, 30 marca 2018

Implant (2009-11-13)

Tydzień temu wstawiono mi w miejsce wyrwanego rok temu zęba implant.

Na godzinę przed planowaną wizytą połknęłam otrzymaną wcześniej od dentysty tabletkę walium, więc kiedy mąż dowiózł mnie do gabinetu, było mi już wszystko jedno.

Potem popodłączano mnie do różnorakiej aparatury monitorującej co trzeba, wstrzyknięto w żyłę odpowiedni środek, a kiedy odzyskałam przytomność, było już po wszystkim. Nad moim bezpiecznym "snem" czuwały aż trzy pielęgniarki!

Pamiętam natomiast doskonale instrukcje, jakie otrzymał od dentysty mąż (w mojej obecności), że ma mi być tego dnia "pelęgniarką i rodzicem", nie pozwolić mi nic robić poza leżeniem na kanapie i otoczyć wszelką możliwą opieką.

Mąż bardzo się tym przejął, więc resztę dnia przeleniuchowałam. 
Obejrzałam film, a kiedy literki przestały mi się rozmazywać przed oczami, czytałam, czytałam i czytałam.

Niestety przez kilka dni chodziłam lekko opuchnięta i nieco obolała, ale dzisiaj już nic mi nie dolega. We wtorek idę do kontroli i na ściągnięcie szwów, a po upływie 120 dni będę mogła założyć koronkę.

Poniżej, dzielę się z Wami rysunkiem, który wykonał przy mnie odręcznie dentysta, wyjaśniając procedurę wstawiania implantu.

Kiedy zaczął tak równiutko rysować te wszystkie ząbki, poczynając od tego z numerem 20, to mi opadła szczena z podziwu  dla jego zdolności plastycznych i nie mogłam się skoncentrować na treści przekazu. Prawda, że rysunek wygląda jak rycina z książki?
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...