Wśród dzieci naszych znajomych zapanowała moda na urodziny na basenie.
W sąsiedniej miejscowości jest kompleks kąpielowy z basenami,
brodzikami, falą, sadzawką z gorącą wodą, zjeżdżalnią - raj dla
dzieciaków!
Hultajstwo po pierwszej takiej imprezie, już w styczniu zapowiedział, że jego urodziny (w listopadzie) też mają się tam odbyć.
W sobotę świętowaliśmy urodziny Michała.
W wodzie moczył się, pilnując Smyka, tata, bo ja odczuwam dość spory
dyskomfort prezentując swoją tuszę w stroju kąpielowym. Pal licho wśród
obcych! Ale wśród znajomych, przykro to przyznać, ale jestem najgrubsza.
Dzieciaki brykały w wodzie, tatusiowie ich pilnowali, mamusie
pilnowały rzeczy a ja oddałam się robieniu na drutach - prawie cały
rękaw machnęłam!
Po dwóch godzinach dzieci zostały wyciągnięte z wody - nie obyło się
bez odrobiny przymusu, bo wcale na to nie miały ochoty. Ale okazało się,
że kanapki przygotowane przez mamę solenizanta zniknęły w mgnieniu oka.
Potem w podobnym tempie zostały spałaszowane wszystkie przekąski
(winogrona, marchewki, orzeszki, rodzynki, cukierki, czipsy). Z
ogromnego tortu nie zostało ani okruszynki. Nigdy jeszcze nie widziałam,
żeby moje dziecko zjadło tak dużo w tak krótkim czasie...
A stolik, przy którym siedzieliśmy był tuż przy oknie z widokiem na
nowiusieńki plac zabaw i wszystkie dzieci po kolei wyrażały pragnienie
zabawy tamże. Kiedy więc zjedliśmy wszystko, przenieśliśmy się na plac
zabaw.
Docukrzone dzieci nie wykazywały żadnych oznak zmęczenia po basenie,
bawiły się tak pięknie w podgrupach wiekowych, że rodzice mogli sobie
posiedzieć na ławce i porozmawiać. A że byliśmy w naszym starym
sprawdzonym polskim gronie (z wyjątkiem dwóch chłopców i ich rodziców),
więc czas mijał nam przyjemnie i szybko.
Za szybko.
W końcu zaczęło się ściemniać i trzeba było zbierać się do domu.
(Zdjęć nie będzie - nie miałam przy sobie aparatu.)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz