piątek, 30 marca 2018

Infekcja (2009-07-24)


Lato w pełni, żar leje się z nieba a mnie powaliła na łopatki jakaś infekcja.
Takiej gorączki nie miałam od czasów liceum, czyli niemal od dwudziestu lat.

W pracy zasugerowano, żebym poszła sprawdzić czy  nie mam świńskiej grypy, dodając optymistycznie, że jestem w takim przedziale wiekowym, że powinnam przeżyć.

Udało mi się odebrać Smyka z przedszkola i dotrzeć do domu o własnych siłach, ale jak już padłam na wersalkę, to tak zostałam. Zmobilizowałam się jedynie, żeby wstać i dać dziecku jeść, pić a potem umyć zęby i przebrać w piżamę.

Szczegółów Wam oszczędzę, bo już mi lepiej - chociaż w głowie nadal tak dziwnie szumi i huczy i ciągle jeszcze najlepiej mi w pozycji leżącej.

Oczywiście trafiło mi się to, kiedy mąż był na delegacji - ja choruję wyłącznie wtedy kiedy Go nie ma w domu...
Dodatkowo mamy w domu mały remoncik - cyklinowanie podłóg, więc od poniedziałku mieszkamy sobie w garażu.

Remoncik dobiega powoli końca, dzisiaj ostatnie malowanie lakierem a potem to już tylko sprzątanie...

O remoncie będzie kiedy indziej, bo sił dzisiaj wystarczyło mi jedynie na poinformowanie Was o przyczynach mojego milczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...