czwartek, 29 marca 2018

Jak pojechaliśmy z modemem do naprawy (2008-07-15)


Zapomniałam wczoraj napisać jak to było z naszą wyprawą do punktu Clear We're (dostawca internetu).

Kiedy dojeżdzaliśmy już do punktu obsługi klienta wystąpiły zakłócenia w komunikacji na linii Smyk - mama.
Hultajstwo potrafi powiedzieć już dość sporo, ale nie na tyle, żeby bez wysiłku umysłowego interlokutora jasno wyrazić o co mu chodzi. A stara się wyrazić coraz bardziej skomplikowane koncepty, więc trzeba się nieraz nieźle napocić, żeby wpaść na to o co mu chodzi. Moje zwoje mózgowe najwidoczniej nie pracowały dość sprawnie w danym momencie no i Dziecko się sfrustrowało.

Efekt był taki, że wysiedliśmy z samochodu z wrzaskiem dającym nieźle po uszach.

Przez przeszkloną ścianę biura dojrzałam wyraz twarzy pana, który miał nas za chwilę obsługiwać (poza nim nikogo w środku nie było.) 
Pełen przerażenia wyraz mówił mniej więcej: Nic gorszego nie mogło mi się przytrafić w poniedziałkowy poranek niż babsko z tym rozdartym bachorem!

Zanim weszliśmy do środka Smyk uspokoił się całkowicie, więc bez problemu wyjaśniłam panu, że jestem ich klientką od ponad dwóch lat a w piątek wieczorem ich modem przestał działać. Najpierw pan stwierdził, że sam musi sprawdzić, czy rzeczywiście modem nie działa.

W tym momencie Smyk dostrzegł dystrybutorek z cukierkami, wskazał go paluszkiem i powiedział tylko jedno słowo Koniu! (Cukierki!).

Słysząc to pan podskoczył jakby mu rozżażone węgle do pięt ktoś przystawił i nie czekając na ponowny wybuch mojego dziecka (który chwilowo nie groził bo już wrzucałam ćwierćdolarówkę i szczęśliwe Hultajstwo wpychał do buzi cukierki) szybciutko stwierdził, że da nam nowy modem, wręczył nam fabrycznie zapakowany sprzęt i zapewne wypchnąłby nas za drzwi, gdyby nie obawiał się kontaktu fizycznego z "odrażającym" dwuipółlatkiem.

Pan ewidentnie brzydzi się dzieci.

Jeszcze nigdy i nigdzie moja reklamacja nie została załatwiona tak szybko i tak bezproblemowo.

Dzięki Ci Hultajstwo za wyczucie chwili...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...