Zawitało do nas lato.
Mimo chłodnych poranków, w ciągu dnia temperatura dochodzi do +30
stopni Celcjusza, woda w baseniku nagrzewa się szybko i ok. godziny
trzeciej popołudniu lądujemy z Hultajstwem w wodzie.
Godzina baraszkowania, gonitwy, zabawy w potwory, łapanie i
uciekanie i Smyk jest wykończony. Jeśli dodatkowo nie pozwolimy mu
zdrzemnąć się w ciągu dnia - ok. szóstej/siódmej wieczorem jest gotowy
do spania.
Chociaż wzbrania się przed pójściem do łóżka rękami i nogami.
Wczoraj nie było inaczej.
Umyliśmy ząbki i poszliśmy więc tylko poczytać książeczkę (przy okazji: Smyk już nie mówi "Kitaj buk." ale "Citaj ksiąźke.").
Nawet nie zasłaniałam zasłon, bo przecież wcale nie szliśmy spać.
Strategicznie podparłam książkę na poduszce tak, żeby Smyk widział
ilustracje leżąc. Najpierw przeczytaliśmy o Czerwonym Kapturku. Potem
przyszła kolej na bajkę o Jasiu i Małgosi, ale nie doczytałam nawet do
połowy a Hultajstwo już spał.
Pierwszy raz zasnłą podczas wieczornego czytania. Zazwyczaj tak go
interesuje bajka, że słucha uważnie nawet jak jest bardzo śpiący - dwie
minuty po zgaszeniu światła już śpi. Ale wczoraj widać był już tak
wykończony, że nie miał sił nawet słuchać bajki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz