czwartek, 29 marca 2018
Kamyczki (2007-02-07)
Po incydencie z kaszą Tatuś wziął sprawę w swoje ręce i zakupił dla syna
czerwony żwirek w sklepie z rybkami akwariowymi. Kamyczki Bobasowi
spodobały się niezmiernie. Wylądowały w misce i Krzyś bawił się nimi pod nadzorem rodziców, czyli było trochę
mniej sprzątania. Przesypywał z rączki do rączki, przyglądał się
pojedynczym kamyczkom przylepionym do paluszków, mieszał łyżka, nabierał
na łyżkę (albo raczej usiłował to robić bo nie bardzo mu to
wychodziło), wsypywał do kubeczka po jogurcie a potem starał się
rozsypywać żwirek po podłodze. I tak mu się ta zabawa spodobała, że
kiedy byliśmy wczoraj na spacerze, to znalazł sobie rabatkę przed domem
na sąsiedniej ulicy wysypaną podobnym żwirkiem i z zapałem zaczął
wyrzucać kamyczki na ulicę. Nie czekałam na rakcję właścicieli, tylko
ewakuowałam się z Bobasem w trybie natychmiastowym, ku ogromnemu
niezadowoleniu Małego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz