Poszłam za ciosem i na fali bucikomanii
wydziergałam kapcie dla Bobasa na podstawie bucików Saartje, tylko
troszkę pozmieniałam a zamiast typowo dziewczęcych dwóch paseczków na
guziczki zrobiłam jeden w poprzek, żeby kapcie nie zlatywały z małych
stópek. Spód posmarowałam silikonem, więc Smyk się w nich nie ślizga po
podłodze. Rano już w nich biegał i nawet dał sobie zrobić zdjęcie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz