Smyk spędza więcej czasu ze mną niż z mężem.
To jest dość oczywiste. W końcu to ja pracuję na pół etatu, żadnych nadgodzin i to ja zajmuję się domem i dzieckiem.
W zakres zajmowania się dzieckiem wchodzi też rozmawianie/mówienie do/etc.
To też oczywiste.
Natomiast nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że połączenie tych wszystkich czynników może mieć taki skutek:
Smyk nagminnie używa końcówek rodzaju żeńskiego mówiąc o sobie (zrobiłam, skończyłam, wypiłam, zjadłam) oraz rodzaju męskiego mówiąc o/do mnie (widziałeś, wypiłeś, skończyłeś).
Teoretycznie można było przewidzieć coś takiego, prawda? W końcu Smyk
czerpie swoją wiedzę na temat języka polskiego głównie ode mnie, trochę
podłapuje w bajkach, ale to co usłyszy z głośnika telewizora to nic w
porównaniu z moim słowotokiem.
Teraz próbuję Mu tłumaczyć dlaczego ma mówić tak a nie inaczej. Od
czasu do czasu widzę, że się chwilę nad czymś zastanawia a potem
wypowiada jeden czy dwa czasowniki poprawnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz