Oczywiście
nie obeszło się bez prucia, ponieważ wlóczki miałam zdecydowanie za
mało, więc musiałam podpruć i skrócić przód i tył, żeby wystarczyło na
rękawy. Nie zostało mi nawet 5 cm włóczki i zszywałam całość czerwonymi
nićmi a kołnierzyk zrobiłam biały.
Kołnierzyk robiłam
czyba z sześć razy, bo ciągle nie byłam usatysfakcjonowana wynikiem: a
to zbyt się rozchodził przy zamku, a to się odwijał niczym jakaś kryza.
W końcu zrobiłam pierwszy rząd lewymi oczkami a dopiero potem
ściągaczem i chyba będzie już dobrze.
Niestety sweterek jest w sam raz, więc Bobas pochodzi w nim niewiele, ale kolejna właścicielka (córka koleżanki) już czeka i dorasta do niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz