czwartek, 29 marca 2018

Trampolina (2007-08-24)

W środę ponownie spotkałyśmy się w cztery Polki z dziećmi. Znowu było głośno i spore zamieszanie, wymiana ubranek i zabawek dla dzieci, pyszne gołąbki, interwencje "kto ma się teraz bawić tą zabawką" (zabawka jest atrakcyjna właśnie wtedy, kiedy jest w łapkach innego dziecka), itp. W pewnym momencie przenieśliśmy się do ogródka a tam stoi sobie trampolina. Bobas zaliczył pierwsze skakanie, co bardzo mu się spodobało. Wyszalał się straszliwie i jak już wieczorem zasnął w swoim lóżeczku, to spał, spał i spał aż do 4.30 nad ranem i dopiero wtedy się przebudził i zabrałam go do nas.
Kiedy dogorywałam rozłożona przez katar i ból gardła na cztery łopatki, Smyk dorwał mój budzik i zawzięie testował wszystkie możliwe przyciski i pokrętła. Miał niezłą zabawę chyba z godzinę. Cud, że budzik nadal działa...
Potem oglądaliśmy zdjęcia. Standardzik: Gdzie jest tatuś? Gdzie jest mamusia? 
Tym razem Bobas coś sobie ubzdurał i usiłował wyciągnąć tausia ze zdjęcia. Nie udało się, dziecko przeraziło się, chyba musiał sobie pomyśleć, że tatuś zostanie już na zdjęciu, bo po swojemu zaczął mówić, że nie ma tatusia. Rozpacz była przeogromna! Bobas nawet przyniósł dobrowolnie swoje buciki i kazał je sobie założyć, poczym udaliśmy się na poszukiwania tatusia. Ale miejsce, gdzie stoi furgonentka tatusia też było puste! Jeszcze większa rozpacz! Dzwonimy do tausia a tatuś nie odbiera... Chodzimy koło domu, szukamy, wykręcamy numer do tatusia ponownie... jest! Odbiera! Ale Bobas teraz chce wyciągnąć tatusia z telefonu i jeszcze bardziej się nakręca w tej swojej histerii a mamusia pada już z nóg nafaszerowana szelką dostępną chemią na przeziębienia...

I wtedy przyszła nam z pomocą sąsiadka, spotkana przed domem. Jakimś cudem udało jej się odwrócić uwagę Bobasa, ale od tego czasu na wszelki wypadek nie bawimy się w oglądanie zdjęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...