Dzisiaj rano Smyk pomagał mi w kuchni. Właśnie nastawiałam żeberka,
żeby były gotowe, kiedy wrócę z pracy. Bobas zauważył, że robię coś
interesującego (z jego punktu widzenia), przysunął sobie do szafki
krzesełko, wdrapał się na nie i rozpoczął asystowanie.
Z
dumną miną wkładał do garnka po koleji cebulę, pokrojoną marchewkę, liść
laurowy, kostkę rosołową; posypywał wszystko przyprawą (na szczęście
miałam jeden pojemniczek z resztką, więc mógł sobie przyprawiać przez 15 minut) a na koniec ślicznie nalał wody nie roniąc ani jednej kropli.
Ponieważ
Bobas jest Bardzo Mądrym Chłopczykiem, po skończonym kucharzeniu ładnie
posprzątał: wziął do rączki zakrętkę z przyprawy i zamknął pojemniczek,
poczym kazał mi go odłożyć na półkę do szafki, z której przyprawa
pochodziła (za wysoko dla Bobasa, żeby sam sięgnął).
Ostatnio Smyk
namiętnie wykorzystuje umiejętność wdrapania się na krzesło w celu
dogłębnego zbadania miejsc dotąd niedostępnych dla niego z racji
wzrostu. Kilka dni temu przystawił sobie krzesło do zlewu, wyciągnął z
niego wazon, nalał sobie wody i napił się. To znaczy zaczął pić z
wazonu, ale mu go zabrałam.
Wczoraj natomiast krzesło znalazło się
pod regałem z książkami i filmami. Upomniany, Smyk grzecznie porzucił
wyciąganie płyt DVD z opakowań (wielce mnie zaskoczył swoją niespotykaną
ustępliwośćią w tej kwestii) i zabrał się za porządkowanie filmów. Najpierw
zaczął je przekładać na półkę wyżej, ale ponieważ kładł je jak leci
jedna na drugiej, zaczęły spadać i wówczas Bobas zaczął podawać je mnie,
a ja układałam je w stosikach na podłodze. Potem Krzyś zarządał, żeby
mu podawać filmy z podłogi i układał je na półce, na której stały
pierwotnie, tyle, że w jedynie jemu znanym porządku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz