Coś
mnie podkusiło ostatnio na meksykańską, za którą wszak nie przepadam
jakoś szczególnie - nie znoszę fasoli. W drodze do restauracji Bobas
zasnął, ale miałam ze sobą spacerówkę, do której go wsadziłam,
odchyliłam ją do tyłu i tak w pozycji pół-leżącej Smyk przespał posiłek w
restauracji. Obudził się kiedy wychodziliśmy, więc musieliśmy jeszcze
zaliczyć rumakowanie na koniku przy wyjściu.
W
restauracji zapakowałam trochę ryżu i wołowiny z fasolą dla Bobasa,
żeby go później w domu nakarmić. Smyk na widok jedzenia skrzywił się i
zawołal Łe!!!!, dokładnie tak samo jak na widok swojej brudnej pieluchy...
Widać tak mu się skojarzyło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz