czwartek, 29 marca 2018

Polski Piknik (2007-09-18)

W sobotę, 15 września, odbył się u nas Polski Piknik. To już trzeci Polski Piknik w Eugene. Kiedyś były organizowane polskie pikniki w oddalonym o 54 km Corvallis (swego czasu mieszkało tam i pracowało dla HP sporo Polaków), a od trzech lat mamy własny piknik na miejscu. I to do nas teraz przyjeżdżają goście z Corvallis, byli też Polacy z Portland (200 km) a nawet z Kaliforni (bawiący w okolicy u znajomych).
Była polska muzyka biesiadna i disco (z Mydełkiem Fa włącznie...), a na krótką chwilę udało nam się z koleżanką puścić Krainę Łagodności, ale mężowie oświadczyli, że to smętne i nie piknikowe i ambitny repertuar na tym się skończył. Były też polki grane na żywo na akordeonie przez starszego pana, który do tego kraju przyjechał będąc dzieckiem i wprawdzie po polsku nie mówi, ale za to jak gra! I były tańce do tych polek - jeden pan niemieckiego pochodzenia w bawarskim kapelusiku i spodenkach wywijał ze znajomą Łucją, aż się zasapali a Bobas oczu od nich nie mógł oderwać.
No i było polskie jedzenie w ilości sporej, wyśmienite, domowe, bo każdy przyniósł swoją ulubioną potrawę. Ja ugotowałam jarski gulasz, którym wszyscy polewali sobie placki ziemniczane, serwowane prosto z blachy. Nie będę wymieniać CO było do jedzenia, bo na samo wspomnienie robię się głodna jak wilk.
Bobas biegał po parku jak szalony a ja za nim. Nie pamiętam kiedy ostatnio aż tak bolały mnie nogi. No ale w końcu popołudniu Smyka zmogło i padł i smacznie spał sobie w wózku i wtedy mogłam oddać się rozmowom. Ktoś mi powiedział, że w Eugene jest ok. 10 polskich rodzin (nie o polskim pochodzeniu, tylko takich jak my) - a Eugene ma prawie 150 tyś. mieszkańców, czyli niewiele nas w sumie, ale zaznaczamy swoją obecność w tym zakątku.
A za rok kolejny, już czwarty, Polski Piknik!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...