Staram się
wykorzystać każdą okazję, żeby poćwiczyć ile to jest jeden, dwa, trzy,
cztery i pięć (dalej wydaje mi się ciągle trochę za trudne dla niego).
Hultajstwo
potrafi już pokazać paluszkiem jeden (używa do tego celu palca
wskazującego). Trchę kłopotów sprawiało mu ustawienie paluszków, żeby
pokazać dwa, więc przez jakiś czas ppokazywał... dwa palce wskazujące.
Teraz już potrafi zgiąć i odgiąć odpowiednie paluszki, żeby wyszło 2. Z
pokazaniem piątki też nie ma problemu - w końcu łatwo rozcapierzyć
wszystkie paluszki, ale 3 i 4 wymagają pomocy mamusi.
Najlepiej ćwiczy nam się na cukierkach.
- Ile chcesz cukierków?
- This-a! (Tyle!) - i rozcapierza paluszki obu dłoni, co ma oznaczać DUŻO.
- Nie, tyle to za dużo, dam ci jednego. Pokaż ile to jest jeden.
I Smyk pokazuje, ale zaraz kręci główką i pokazuje 2 paluszki, bo chce dwa cukierki.
- Dobrze, dostaniesz dwa cukierki, ale po obiadku. I obiadek znika z talerza z prędkością światła. Grunt to odpowiednia motywacja!
Pokazujemy
też na paluszkach ile jeszcze trzeba dni iść do pracy/przedszkola i ile
potem dni Smyk spędzi w domu z mamą i tatą, ile pociągów Smyk poukładał
na dywanie, ile książeczek zabrał do łazienki do czytania w czasie
kąpieli, ile kół ma lokomotywa etc.
Smyk bardzo lubi te
zabawy i niesamowicie cieszy go jak dobrze odpowie. Usiłuje nawet
powtarzać za mną liczebniki, i wychodzą mu wtedy różne śmieszności.
Smyk
rozróżnia już też podstawowe kształty: kwadrat, koło, trójkąt a
ostatnio zaskoczył mnie prawidłowo wskazując prostokąt, owal i
sześciokąt. Częściowo nauczył się ich dzięki zabawce - sześcian z
otworami do których dopasowuje się i wrzuca do środka klocki o
odpowiednich kształtach. Zawsze mu wtedy mówiłam co to za kształt i w
jakim jest kolorze. Kiedyś jego uwagę zwróciły wydruki programu do nauki
matematyki, nad którymi pracowałam wtedy w pracy a do domu wzięłam to
co miało pójść do kosza, żeby sobie Smyk porysował na odwrocie - taka
forma recyklingu. No i te kwadraty, koła i trójkąty tak mu się
spodobały, że potem musiałam mu je ciągle rysować.
A o kolorach będzie następnym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz