czwartek, 29 marca 2018

Sygnalizacja świetlna (2008-07-25)

Jak obiecałam, dzisiaj o kolorach.
Hultajstwo rozróżnia podstawowe kolory, przy czym najbardziej podoba mu się różowy.

A nauka kolorów zaczęła się nietypowo (a może jednak typowo?).

Smyk nigdy nie potrafił wysiedzieć zbyt długo w foteliku samochodowym, teraz jest już nieco lepiej, ale kiedyś 15 minutowa jazda z nim to była tragedia. Trzeba było dziecko jakoś zająć, wciągnąć w jakąś zabawę.

Padło na sygnalizację świetlną - wiadomo, że świateł w mieście pod dostatkiem, więc "materiału" do zabawy raczej nam nie brakuje. I tak się zaczęła nasza zabawa w "Jakie światło?"

Początkowo Smyk nie potrafił nawet zlokalizować świateł, kolory to też była czarna magia, mimo, że tylko dwa. Ale z czasem wyrobił się i teraz do znudzenia powtarzamy:

- Jakie światło?/Jaki kolor?
- @%&*@ (Smyk nie potrafi wypowiedzieć nazwy a ja nie potrafię oddać zapisu dźwięków, którymi on określa kolory zielony i czerwony)
- Czerwone/Zielone. Co to znaczy? Można jechać?
- Yeah /No!

Ostatnio Smyk zaskakuje mnie swoimi wypowiedziami:

-Jaki kolor?
- (Czerwony)
- A co to znaczy? Można jechać?
- No, no! No papa buma bama! (Nie wolno jechać bo się zderzymy z samochodami!)

Na dodatek jak tylko dostrzeże następne czerwone światło, natychmist woła, że mamy się zatrzymać. Już! Natychmiast!  "Ostrzega" mnie przy tym, że się zderzymy z innym samochodem. Muszę mu tłumaczyć, że zatrzymamy się jak już dojedziemy do tych świateł.

Do mojego dziecka dotarło ostatnio znaczenie słów zagrożenie i bać się
Zaobserwowałam u niego pewne fobie (o tym innym razem).

Jeśli chodzi o jazdę samochodem, to poza wcześniej opisanym strachem, że wjedziemy na skrzyżowanie na czerwonym świetne i dojdzie do kraksy, Hultajstwo boi się w jeszcze jednej sytuacji.

Kiedy skręcamy w lewo, a z naprzeciwka nadjeżdża jakiś samochód, Smyk strasznie panikuje. Nie ważne, że samochód jest daleko i żadną miarą nie może w nas wjechać, nie ważne, że mamy zieloną strzałkę, więc tamten samochód zwalnia już bo ma czerwone światło. Najgorzej jak ten samochód to ciężarówka, bo nawet jak jest daleko to wygląda na dużą i Smyk myśli, że jest tuż tuż.

I żeby nie było, że jestem jakimś piratem drogowym! 
Jeżdżę bardzo asekuracyjnie i spokojnie - mąż twierdz, że ZA spokojnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...