Będąc dwa lata temu w Polsce kupiłam sobie Sandrę Specjalną Nr 1/2007 "Dzieciaki i dzieciaczki", w której szczególnie spodobał mi się jeden sweterek (Model 13).
Jakiś
czas potem nadarzyła się okazja sweterek ten wydziergać, niestety
okazało się, że w schemacie był błąd, z którym nie potrafiłam sobie
poradzić - to znaczy odnaleźć go i skorygować.
Skorzystałam z innego schematu i tamten sweterek można zobaczyć tutaj.
Ale sam splot w listeczki nie dawał mi spokoju, więc poprosiłam o pomoc Splocika.
Dość
szybko dostałam w ręce poprawiony schemat, ale nie miałam odpowiedniej
włóczki, żeby go wykorzystać, tym razem już na sweterek dla siebie.
Próbki robiłam z pięciu czy sześciu różnych włóczek i do żadnej mi nie pasował.
Już
miałam nawet wyrzuty sumienia, że niepotrzebnie kłopotałam Splocika,
kiedy okazało się, że poprawiła Ona schemat raz jeszcze (wpis na tym blogu z dnia 26.04.2009 "Śliczny ażurek i błędy w schemacie").
W końcu wpadła mi w ręce odpowiednia włóczka: Kudelnitsa,
kupiona w ubiegłym roku w likwidowanym sklepie internetowym. Jest to
mieszanka bawełny i lnu (80/20%), bardzo cieniutka - 100 gramowy motek
to aż 500 metrów nici!
13 maja zaczęło się dłubanie i trwało z przerwami do 31 lipca.
W piątek pochowałam wszystkie niteczki i sweterek był gotowy do noszenia.
samą
porę, bo od poniedziałku nieco się ochłodziło, to znaczy rano, kiedy
wychodzę do pracy temperatura wynosi mniej niż 20 stopni Celcjusza, więc
można, a nawet trzeba zarzucić coś lekkiego na ramiona.
Na sweterek zużyłam rekordowo mało nici, bo tylko 180 gram, druty 2.5 mm.
Słów wystukałam już sporo, teraz pora na zdjęcia:
Splociku - dziękuję za poprawienie schematu.
Dzięki Tobie mam teraz śliczny letni ciuszek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz