Nie
przewidziałam, że szybko nadejdzie dzień, kiedy niedostępna dotąd
spiżarka otworzy swoje podwoje przed Hultajstwem, dając mu niezliczone
sposoby zaspokojenia jego ciekawości, możliwość eksperymentowania z
nowymi materiałami, etc.
Dziecię dogrzebało się do koralików.
Najpierw
zabawa była niegroźna, ot poprostu wyjadał słodkie koraliki z
pojemnika, a potem posypał sobie nimi makaron i zjadł na słodko.
Wczoraj
sprawy nabrały innego obrotu. Hultajstwo odkryło jak fajną zabawą może
być rozsypywanie tych koralików po kuchennym stole. No dobrze, z
kuchennej podłogi (płytki PCV) dość łatwo dało się to sprzątnąć. Ale
kiedy ja rozmawiałam przez telefon i chwilę nie zwracałam uwagi na to co
robi Dziecko, Hultajstwo zawędrowało do pokoju i powtórzyło zabawę na
stoliku do kawy. Wszystkie koraliki w końcu znalazły się na dywanie.
Czy
ktoś z was próbował kiedyś coś takiego poodkurzać odkurzaczem? Jak tak,
to wiecie jak te koraliki wypryskują na wszystkie strony, i że trzeba
je wciągaś ssawką, punktowo. W przypadku poronionych odkurzaczy
amerykańskich koraliki są też wydmuchiwane dołem, albo wylatują z takiej
dziury do której normalnie wkłada się koniec węża, kiedy się nie używa
ssawki.
Reasumując: Spędziłam wczoraj godzinę na kolanach
odkurzając te XXX koraliki z ssawką w jednej ręce a drugą ręką zatykając
ten otwór przez który wyrzucane było to co zassało. Resztę wyzbierałam
palcami. W pewnym momencie podniosłam się z klęczek, pognałam do kuchni,
zrobiłam przegląd szafek i spiżarki i wyrzuciłam do kosza na śmieci
pozostałe CZTERY pojemniki lukrowych koralików. I wróciłam do zbierania.
A
dzisiaj rano okazało się, że nie do wszystkich zakątków dotarłam.
Natomiast mrówki i owszem, i do tego w całkiej sporej ilości. Resztę
pozostawiam waszej bujnej wyobraźni.
Aha, i
żeby nie było, że mam żal do Smyka, czy że się na niego wściekłam - nie!
W końcu to nie jego wina, że ma głupią mamę niezdolną do przewidzenia
konsekwencji trzymania w zasięgu łapek dziecka takich rzeczy jak
kolorowe lukrowe koraliki...
Mea culpa, mea culpa, mea culpa....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz