Maliniak, ale nie ten z Czterdziestolatka,
tylko nasz ogródkowy. Między płotem a trzema słupkami posadziliśmy
maliny - różne odmiany: białe, czerwone i takie ciemne jak jeżyny (a
może to SĄ jeżyny?). Krzaczki są jeszcze niewielkie, ale część już
owocuje ku uciesze Bobasa. Wczoraj jak się wypuścił na malinobranie to
złamał gałązkę, ponieważ nie mógł się dostać do owoców u samej góry. Tak
długo ciągnął, aż złamał...
Między
słupkami posadziliśmy winogrona: białe i czerwone. Tomek ma rozpiąć
drut między słupkami, na któym mają się opierać gałązki -
profesjonalnie, prawda?
A na pierwszym planie zaczyna
się zielenić nowa trawa. Nawieźliśmy ziemi, Tomek ją ładnie
rozplantował i posiał trawę. Poprzednio w tym miejscu były takie dziury,
że kilka razy omal nie skręciłam nogi. Ale tak tutaj często bywa: przed
domem zrobione na błysk, trawnik równy niby rozłożony aksamit a za
domem syf.
Jak się dobrze przyjżeć płotowi (po lewej
stronie) to widać miejsce gdzie wcześniej rósł świerk - płot ciągle
jeszcze jest zielony od mchu.
Również nasi sąsiedzi
ucieszyli się ze ścięcia naszego świerka- zasłaniał im pół posesji i
teraz różnież oni mają ładny ogródek warzywny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz