piątek, 30 marca 2018

Miasto nocą (2009-10-23)

Wczoraj kolejny raz zepsuł się służbowy samochód męża, chociaż ma dopiero dwa lata.
Samochód został odholowany na autoryzowany warsztat, ale trochę potrwało zanim było po wszystkim, a męża trzeba było z warsztatu odebrać.

Jedyny problem tkwił w tym, że było już dość późno, bo po dziewiątej wieczorem.
Na szczęście akurat wczoraj Smyk spał w przedszkolu, więc pora spania nieco nam się przesunęła.

W obawie, że dziecko mogłoby mi zasnąć w samochodzie, zadbałam o umycie zębów przed wyjazdem, ale zaraz za pierwszym rogiem, kiedy tylko wjechaliśmy w strefę oświetloną nie tylko latarniami ale i innymi ciekawymi światełkami, okazało się, jaka naiwna byłam w kwestii spania w samochodzie.

Ponieważ dawno już Bąbel nie podróżował nigdzie nocą, więc na chwilkę oniemiał widząc te wszystkie kolory, ale tylko na momencik, a potem z ekscytacji buzia mu się nie zamykała. To nawet dobrze, bo dzięki temu ja nie zasnęłam za kierownicą...

Ponieważ wcześniej padało, światła odbijały się od mokrego asfaltu, jeszcze potęgując feerię barw wokół, a wypadło nam jechać ulicami, przy których jest sporo skrzyżowań (czyli sygnalizacji świetlnej), sklepów i restauracji hojnie reklamujących się neonami. 
Ach, jakże się Bąbel cieszył! I jak niewiele trzeba, żeby sprawić dziecku tyle radości!

Poczułam przedsmak nadchodzących świąt, kiedy to kto żyw, dekoruje obejście światełkami.
Oj szykuje się nam  kilka przejażdżek po mieście ze Smykiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...