Po opublikowaniu wczorajszego wpisu przypomniałam sobie, że już od
jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem napisania więcej o Dinusiu.
Dinuś to dość wiekowa pacynka, którą Smyk dostał po porządkach,
które urządziła w swoim domu mama jednej z koleżanek z pracy. Pacynka
należała do któregoś z jej dzieci.
Dinuś długo kurzył się w koszyku z innymi pluszakami aż nadszedł jego czas.
Smyk uwielbia, kiedy moja ręka ożywia pacynkę. Traktuje Dinusia jak
żywe stworzenie i tylko odrobinę przeszkadza mu, że jego głos wydobywa
się z moich ust. Przenosi wzrok ze mnie na Dinusia i z Dinusia na mnie,
jakby nie mogąc się zdecydować kto to mówi...
Na hasło "Tu kładaj leke!" (Tu wkładaj rękę.) pojawia się u
nas w domu gość, któremu trzeba opowiedzieć, zaprezentować lub objaśnić
wiele rzeczy. Zauroczony Smyk w podskokach pokazuje Zielonemu Stworkowi
jak się samemu je zupę łyżką, choć dwie minuty wcześniej domagał się
karmienia i twierdził z całą stanowczością, że sam jeść jeszcze nie
potrafi. Tak samo jest w przypadku korzystania z toalety: Dinuś
przechodzi przyspieszony kurs obejmujący także opuszczanie deski
klozetowej, spuszczanie wody, wkładanie majtek i spodni na tyłek (czego
normalnie Hultajstwo unika jak ognia) i mycia rączek.
Ale nie tylko do celów edukacyjnych służy Dinuś. Uczestniczy z nami
w zabawach: układamy razem klocki, podziwia tory i kolejki, dziwi się
jak Smyk pięknie lepi z plasteliny czy maluje...
Kiedyś nawet wybrał się z Hultajstwem do przedszkola!
A od niedawna, jak wiadomo, ma też własne buty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz