Przeszła sobie na drugą stronę, pomruczała coś tam do mnie,
zapozowała do zdjęcia - niestety miałam tylko telefon komórkowy, aparat
został w domu. A my stoimy na środku skrzyżowania jak te głupki i
dziwujemy się widokowi nieudomowionego zwierzęcia w centrum miasta.
Sarna przeparadowała ponownie przed maską samochodu, a kiedy już
była po drugiej jego stronie, zza żywopłotu wyłoniło się jej dziecię i
razem odeszły w dół ulicy Grandview:
Wczoraj w pracy uświadomiono mnie, że taki widok w Eugene nie
stanowi żadnego wyjątku a ci, którzy nie mają ogrodzonych posesji często
muszą przeganiać sarny ze swoich ogródków, ponieważ lubią one dożywiać
się tym, co tam posiane i posadzone.
Nie tylko sałata im smakuje - kwiaty ozdobne podobno też...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz