Szkrab nieśmiało zaczyna mówić (tzn. w Posce zaczynał już na całego,
ale po powrocie przestał, widać dwa języki to za dużo danych do
przetworzenia).
Oczywiście pierwszym opanowanym słowem (już dość dawno temu) było NIE. W wykonaniu Smyka brzmi to nio.
Kiedy rozmawiam z kimś przez telefon i kończąc mówię "no to pa!", Bobas jak echo powtarza za mną: pa!
Wszystko co da się zjeśc lub wypić nazywa się myniam myniam, koniecznie powtórzone kilkakrotnie bo przecież Bobas ciągle jeszcze żyje po to, żeby jeść...
A
propos jedzenia: wczoraj udaliśmy się z Bobasem na grządkę z
truskawkami sprawdzić czy coś się może tam zaczerwieniło. I owszem: 3
śliczne, smakowicie wyglądające truskaweczki. Zerwałam je i dałam
Smykowi do zjedzenia, ale nie zaspokoiło to Jego apetytu na truskawki
(któe uwielbia) i dobierał się do pozostałych, zielonych owoców. I potem
szarpał siatkę, żeby się dostać do krzaczków a ja wynosiłam go na drugi
koniec ogródka, a Smyk tup tup tup do grządki i znowu chce się przedrzeć przez zasieki. I tak kilkanaście razy.
Podziwiam wytrwałość naszego syna...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz