czwartek, 29 marca 2018

Na golasa i na bosaka (2008-05-16)

Wczoraj przyszło do nas lato. Piękne, ciepłe, słoneczne.
Popołudniu było +29 stopni a do tego wiał lekki wietrzyk, więc wzięliśmy ze Smykiem we władanie taras za domem. 
Hultajstwo osiągnęło pełnię szczcęścia biegając sobie na golaska, nieskrępowyny żadnymi ubrankami, bucikami czy pieluchą.
Przyniosłam na taras stulitrowy pojemnik zwany u nas Balią i nalałam do niej trochę wody, więc Hultajstwo miało używanie. Chwilę moczył pupę, ale o wiele ciekawsze okazało się nalewanie wody do małej konewki  i polewanie wodą zabawek, siebie, nóg mamy, krzesełek, przesuwanie balii to tu to tam, aż w końcu woda została całkowicie wylana a balia zaczęła służyć jako domek, obracana i przewracana na wszystkie możliwe sposoby.
Jeszcze wcześniej w wodzie wylądowała szmata a potem Hultajswo biegał z tą mokrą szmatą na głowie oraz ćwiczył rzut mokrą szmatą na odległość - wyraźną przyjemność sprawiało Smykowi charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące lądowaniu szmaty na deskach tarasu.
Ja siedziałam sobie na krzesełku turystycznym i z nogami opartymi na drugim krześle robiłam na drutach. Moje nogi okazały się kolejną wspaniałą zabawką dla Hultajstwa. Zaczął się na nie wspinać, wieszać, siadać na nich jak na ławeczce, zaklinowywać się między nimi niczym zakuty w dyby, myć je (!) a nawet... całować mnie po stopach!
Nie jestem w stanie wyliczyć wszystkich Smykowych zabaw z wczorajszego popołudnia, ale było ono bardzo miłe dla nas obojga. To jedne z tych chwil, które chciałoby się zapamiętać na zawsze.
A wieczorem zasypialiśmy przy oknach otwartych na oścież. Żaby wprawdzei nie rechotały, ale zanim całkowicie odpłynęłam, usłyszałam jeszcze odległe niemiejskie szczekanie psa.
Dzisiaj dzień wstał jeszczce piękniejszy i ma być nieco cieplej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...