Z powodów technicznych postanowiliśmy przełożyć
pojawienie się prezentów pod choinką z wigilijnego wieczoru na
bożonarodzeniowy poranek. Wprawdzie nie mamy żadnej rodziny w USA, mamy
za to grono bardzo bliskich znajomych, swoistą rodzinę zastępczą, co
wyjaśnia ilość prezentów, które miały się pojawić pod choinką. Do tego
jeszcze kilka przesyłek z różnych zakątków Europy, które miały zos...
Z powodów technicznych postanowiliśmy z mężem przełożyć
pojawienie się prezentów pod choinką z wigilijnego wieczoru na
bożonarodzeniowy poranek. Wprawdzie nie mamy żadnej rodziny w USA, mamy
za to grono bardzo bliskich znajomych, swoistą rodzinę zastępczą, co
wyjaśnia ilość prezentów, które miały się pojawić pod choinką. Do tego
jeszcze kilka przesyłek z różnych zakątków Europy, które miały zostać
odpakowane z pozostałymi prezentami - no i się tego zebrało.
Rozważaliśmy gdzie by tu zwabić Hultajstwo, żeby wcielić się w rolę
Mikołaja i niepostrzeżenie podrzucić pochowane w szafach prezenty pod
choinkę, i niestety wyszło nam, że przy takiej ilości nie jest to
możliwe.
Przed położeniem Smyka spać zostawiliśmy przy choince marchewkę dla
reniferów i pierniczki dla Mikołaja. Położyłam i jedno i drugie na tym
samym talerzu, na co oburzyło się moje dziecko:
- Marchewka i ciasteczka na jednym talerzu?
- No … tak, bo Mikołaj weźmie do ręki marchewkę i nakarmi renifery a potem zje ciasteczka. – Udało mi się jakoś wybrnąć…
W świąteczny poranek Smyk obudził się nieco później niż zwykle, czyli
koło siódmej rano, i poszedł sprawdzić czy Mikołaj odwiedził nas nocą. A
jeśli ktoś myśli, że rzucił się na prezenty z szałem w oku to się grubo
myli. Smyk najpierw przyszedł oświadczyć mamie, że Mikołaj był! Potem
to samo zakomunikował tacie. Potem grzecznie poczekał aż rodzice zwloką
z łóżka stare kości i doczłapią do pokoju, i dopiero wtedy grzecznie
wybierał prezent po prezencie, z pomocą taty odszyfrowywał dla kogo to,
odpakowywał, oglądał, zachwycał się.
Aż sama się zdziwiłam, że wszystko odbyło się tak spokojnie i grzecznie - i dumna jestem z zachowania mojego Bąbla.
Przez cały dzień Smyk bawił się nowymi zabawkami, wycinankami, układankami, czytaliśmy razem nowe książeczki.
A wieczorem, tuż przed kolacją, mając wokół siebie większość prezentów stwierdził:
- Mama, ja chcę zrobić prezent dla Mikołaja!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz