sobota, 31 marca 2018

Na jednym talerzu (2010-12-29)

Z powodów technicznych postanowiliśmy przełożyć pojawienie się prezentów pod choinką z wigilijnego wieczoru na bożonarodzeniowy poranek. Wprawdzie nie mamy żadnej rodziny w USA, mamy za to grono bardzo bliskich znajomych, swoistą rodzinę zastępczą, co wyjaśnia ilość prezentów, które miały się pojawić pod choinką. Do tego jeszcze kilka przesyłek z różnych zakątków Europy, które miały zos...
Z powodów technicznych postanowiliśmy z mężem przełożyć pojawienie się prezentów pod choinką z wigilijnego wieczoru na bożonarodzeniowy poranek. Wprawdzie nie mamy żadnej rodziny w USA, mamy za to grono bardzo bliskich znajomych, swoistą rodzinę zastępczą, co wyjaśnia ilość prezentów, które miały się pojawić pod choinką. Do tego jeszcze kilka przesyłek z różnych zakątków Europy, które miały zostać odpakowane z pozostałymi prezentami - no i się tego zebrało.

Rozważaliśmy gdzie by tu zwabić Hultajstwo, żeby wcielić się w rolę Mikołaja i niepostrzeżenie podrzucić pochowane w szafach prezenty pod choinkę, i niestety wyszło nam, że przy takiej ilości nie jest to możliwe.

Przed położeniem Smyka spać zostawiliśmy przy choince marchewkę dla reniferów i pierniczki dla Mikołaja. Położyłam i jedno i drugie na tym samym talerzu, na co oburzyło się moje dziecko:

- Marchewka i ciasteczka na jednym talerzu?
- No … tak, bo Mikołaj weźmie do ręki marchewkę i nakarmi renifery a potem zje ciasteczka. – Udało mi się jakoś wybrnąć…

W świąteczny poranek Smyk obudził się nieco później niż zwykle, czyli koło siódmej rano, i poszedł sprawdzić czy Mikołaj odwiedził nas nocą. A jeśli ktoś myśli, że rzucił się na prezenty z szałem w oku to się grubo myli. Smyk najpierw przyszedł oświadczyć mamie, że Mikołaj był! Potem to samo zakomunikował tacie. Potem grzecznie poczekał aż rodzice zwloką z łóżka stare kości i doczłapią do pokoju, i dopiero wtedy grzecznie wybierał prezent po prezencie, z pomocą taty odszyfrowywał dla kogo to, odpakowywał, oglądał, zachwycał się.
Aż sama się zdziwiłam, że wszystko odbyło się tak spokojnie i grzecznie - i dumna jestem z zachowania mojego Bąbla.

Przez cały dzień Smyk bawił się nowymi zabawkami, wycinankami, układankami, czytaliśmy razem nowe książeczki.
A wieczorem, tuż przed kolacją, mając wokół siebie większość prezentów stwierdził:

- Mama, ja chcę zrobić prezent dla Mikołaja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...