piątek, 30 marca 2018

Nasz wkład w ożywianie gospodarki (2009-03-05)

O tym jaka sytuacja w gospodarce w USA w chwili obecnej wiedzą wszyscy, którzy co jakiś czas oglądają, słuchają lub czytają wiadomości.
Jest kiepsko. Dane odnośnie sprzedaży detalicznej są fatalne, z miesiąca na miesiąc biją kolejne, coraz bardziej katastroficzne rekordy. Ekonomiści i politycy biją na alarm, właściciele sklepów załamują ręce i kombinują jakby tu zachędzić ludzi, żeby to do nich właśnie przyszli wydać pieniądze.

Ale kto by uwierzył, że sytuacja gospodarcza tak bardzo leży na sercu trzyletniemu Smykowi, który widać przejął się niesamowicie niedolą handlowców i postanowił im pomóc.
Ponieważ nie posiada własnych funduszy pozwalających mu na samodzielne zakupy, i zapewne podejrzewał, że na hasło „chodźmy wydać trochę kasy" raczej odezwu nie będzie, to zabrał się do sprawy na swój własny, wypróbowany już wcześniej sposób, czyli zmusił rodziców do włożenia wkładu w stymulowanie gospodarki.

A tak konkretnie to musieliśmy kupić nową lampę. Stojącą lampę. Ta wisząca ocalała.

Żarówek nie kupiliśmy bo mamy zapas.

JAK konkretnie stara lampa dokonała swego żywota to nikt nie wie, ponieważ ja akurat znajdowałam się w toalecie, z której to wywabił mnie dźwięk tłuczonego szkła  (żarówka). Plastikowy abażur ocalał, ale po oględzinach okazało się, że lampa została wyłamana u podstawy i naprawić się jej niestety nie dało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...