czwartek, 29 marca 2018

Nie chwal dnia przed zachodem słońca (2008-02-22)

Mój optymizm w kwesti dolegliwości żołądkowych Smyka był przedwczesny.
We wtorek po powrocie z pracy dowiedziałam się, że mały miał straszną biegunkę. Jedynym wyjściem było Małego wykąpać a ubranka jego i Skota (opiekuna Krzysia, kiedy jestem w pracy) wyprać... A w godzinę po odebraniu Smyka dopadło mnie i spędziłam resztę dnia w łazience wymiotując. 
W środę mąż został w domu bo miał już dwoje pacjentów pod opieką (dobrze, że akurat pracował na miejscu a nie na wyjeździe). 
Jak już my wydobrzeliśmy to dopadło Skota. 
A zaczęło się wszystko od męża, ale ponieważ pracował wtedy poza domem, więc byliśmy przekonani, że to jedzenie z jakiegoś baru czy restauracji mu zaszkodziło... A wczoraj w wiadomościach podali, że jesteśmy u progu apogeum chorobowego jeśli chodzi o grypę i przeziębienia - mam nadzieję, że my nasze apogeum w tej kwestii mamy już za sobą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...