Wykorzystałam
resztki dwóch włoczek: brzoskwiniowej i białej. Brzoskwiniowa ma lekki
połysk i jest niezmiernie mięciutka, i dzięki niej tę miękkość ma cały
sweterek. Niestety bardzo źle się z niej robi bo należy do tych czepnych
włoczek, które czepiają się jak rzep. Na szczęście białą włóczką dobrze
się robiło... Splot to oczka przekładane, po dwa rzędy każdym kolorem.
Wykończenie ściegiem francuskim.
Zasiedzieliśmy
się na tych urodzinach - tak dobrze się gadało... Poszliśmy późno spać,
a niedługo po tym jak zasnęliśmy, Smyk zafundował nam nocną rozrywkę.
Coś nie spodobało się jego malutkiemu żołądkowi i pół nocy wymiotował. I
jeszcze troszkę rano. Ale już Hultajstwo bryka normalnie i woła, że
głodny i że chce kakao. A ja zrobiłam wczoraj tylko 5 prań, mimo, że w
niedzielę wieczorem kosz z brudnymi rzeczami był pusty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz