sobota, 31 marca 2018

Niebieskie skarpetki (2010-12-21)

Żeby nie marznąć w te grudniowe dni, zrobiłam sobie skarpetki, które grzeją mnie nie tylko wełenką, ale serdecznością osoby, od której dostałam włóczkę.
Dokładnie rok temu dostałam świąteczną przesyłkę od Uli, a z koperty, oprócz życzeń i listu, uśmiechały się do mnie dwa motki włóczki Sportivo (75% wełna, 25% nylon). Malinowy kłębuszek przerobiłam na skarpetki poprzedniej zimy.
A na tę zimę mam nowe niebieskie skarpetki.


Ponieważ opanowałam już sztukę takiego robienia skarpetek, żeby kolory układały się tak samo na obu, to teraz eksperymentuję nieco z długością. Te akurat są takie króciótkie, tuż za kostkę. Nie mogę się zdecydować, które bardziej mi odpowiadają, czy te krótsze, czy te dłuższe. I jedne i drugie są cieplutkie i nie marzną mi w nich stopy.
Uleńko - jeszcze raz dziękuję za prezent!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...