sobota, 31 marca 2018

Pani Choinka (2010-12-20)

Pani Choinka pojawiła się u nas w domu już przed tygodniem.
Smyk dopytywał się kiedy, i dlaczego inni już mają, a my nie, aż go odesłałam z tymi pytaniami do taty.
A że tata zawsze szybko poddaje się perswazjom Hultajstwa, przy pierwszej okazji panowie pojechali po choinkę.
I całkiem nieźle się spisali - drzewko jest chyba najładniejsze jakie gościło u nas od lat. Nawet specjalnie nie trzeba było podcinać, żeby bez problemu wpasował się pień do stojaka. Nie trzeba było kręcić, przesuwać, popychać i poprawiać, żeby stanęło w pionie - zaoszczędziło nam to pokazu złego humoru w wykonaniu pana domu.

Ozdoby choinkowe zostały zniesione ze stryszku, rozpakowane i zaczęło się przystrajanie choinki. W tym roku Smyk bardzo się udzielał - w końcu pięciolatek ma już swoją koncepcję jak drzewko powinno wyglądać. Wizja ta nieco rozmija się z wizją mamy, ale co tam... Machnęłam ręką na swoje potrzeby estetyczne...

Po dwóch godzinach choinka świeciła i błyszczała, pudła powędrowały do kuchni, gdzie do tej pory warują przy drzwiach czekając na wyniesienie, jeśli nie na stryszek to choć do garażu.

Tutaj można obejrzeć jak choinka wygląda, w świetle lampy, po ciemku, w całości, poszczególne detale. Całe 4 minuty zdjęć z głosem Celin Dion w tle do powszechnie znanego hitu pana Lennona.

A następnego dnia zaczęła się choinkowa zabawa.
Co tam klocki, transformersy, samochody, czy inne zabawki! Najlepszej zabawy dostarczają ozdoby choinkowe: można je bez końca przewieszać, można je ściągać i się nimi bawić (widzieliście kiedyś jak wypchany watą ptaszek walczy z szydełkową śnieżynką? Bo ja już tak...) Łańcuch z kulek świetnie spisuje się w roli smyczy - wczoraj całe popołudnie miałam w domu małego pieska zamiast dziecka, tylko musiałam pilnować, żeby sobie krzywdy nie zrobił.

Od dnia, kiedy choinka została obfotografowana przybyło nam kilka ozdób wykonanych przez Smyka, mamę, przysłanych przez Pamiętających.

Między innymi śnieżynki, o których już pisałam, wstawiłam w obręcz koła wykonanego z włochatych drucików i przyznam, że tak prezentują się dużo lepiej.


Oczywiście kilka z nich powędrowało już do innych domów...
A tutaj jeszcze trzy już na choince:


Trochę zachodu było z przyszywaniem - koła zmieniały kształt...
A kiedy przyszło do zawieszania, okazało się, że została mi w domu jedynie ciemno-zielona wstążka.

I kiedy się tak przyjrzałam tej naszej choince, z zadowoleniem stwierdziłam, że już sporą część ozdób stanowią te wykonane ręcznie. Bardzo mnie to cieszy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...