sobota, 31 marca 2018

Nowa piżama dla Hultajstwa (2010-10-11)

Kiedy wrześniowe noce zrobiły się nieco chłodniejsze, do łask wróciła piżama z polara, którą dostałam w ubiegłym roku pod choinkę.
Dopiero teraz wpadła w oko Smykowi.
Oburzył się straszliwie, że nie dostał takiej pod choinkę, głuchy pozostał na tłumaczenia, że przecież dostał tyle zabawek.
Ale On przecież chciał taką piżamę! (Polarkową, w misie, w niebieskiej tonacji.)

Obiecałam dziecku, że kupimy materiał i uszyję mu taką piżamę.

- Taką samą?
- Taką samą.

Niestety, kiedy zajechaliśmy do sklepu tekstylnego okazało się, że wśród 150 najróżniejszych beli z polarem takiego nie mają. Były inne misie, były inne materiały w niebieskiej tonacji, ale takiego sameg nie było.

Zaciągnęłam Smyka do kąta, w którym na półkach obezwładniały kolorami polary w promocji (50% taniej) i powiedziałam, żeby wybrał sobie który tylko chce. A miał z czego wybierać, 60 czy 70 różnych wzorów. Ale w najgorszych snach nie przyszłoby mi do głowy co też przyciągnie uwagę mojego dziecka. Wybrał sobie dwa materiały, tematycznie diametralnie odmienne, żaden z nich jednak nie należy do  kategorii materiału na piżamkę dla dziecka.

Cóż, obiecałam, trzeba było wywiązać się z obietnicy. Kupiliśmy co sobie Hultajstwo wybrało.

Następnego dnia, a właściwie następnej nocy, skroiłam piżamę korzystając z wykroju pożyczonego od koleżanki. Trochę się namęczyłam, żeby wzór ładnie się układał, ale udało się. Rano, a była to sobota, wstałam i w asyście Smyka uszyłam pierwszą w swojej karierze krawieckiej piżamę:


Piżama, wyglądająca jak dresik, sporo za duża, nie martwi to ani mnie ani Smyka.
Cudo świata to nie jest, ale ujdzie.
Hultajswto - zachwycone. 
Tylko martwił się, że ktoś inny kupi taki sam materiał i uszyje sobie taką samą piżamkę, a chciałby, żeby tylko On taką miał.
Jak przymierzył gotowy wyrób, to nie ściągnął do wieczora, a i wtedy jedynie na chwilę, na czas mycia. W niedzielę do południa paradował w piżamie i niemal siłą musiałam go z niej wyciągać.

Chciałam dziecku zasugerować, że to może  być świetny strój na Halloween, ale moje dziecko za nic nie wyjdzie z domu w piżamie, a to przecież jest piżama więc nie może  być przebraniem na Halloween i już.

Uszycie tej piżamy zaspokoiło moją potrzebę kontaktu z maszyną na dłuższy czas (tym bardziej, że na fali euforii wymieniłam jeszcze zamek w kurtce Smyka), więc na drugą piżamę przyjdzie poczekać zarówno Smykowi  jak i czytelnikom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...