Poranne zamieszanie, ja w trakcie codziennej procedury mającej
umożliwić nam wyjście z domu, Hultajstwo bawi się na dywanie łódką. Ni
z gruszki ni z pietruszki pyta:
- A jak zwieziątka umalną to będą z nami w niebie?
- Eeeee... tak!
- Syćkie?
- Chyba nie wszystkie. Myślę, że komary nie.
Później, już w samochodzie powraca jak bumerang kwestia śmierci moich rodziców:
- A dziadek umierł?
- Tak, dziadek Staszek umarł.
- Bo był choly?
- Tak, był bardzo chory.
- I babcia teź umalła?
- Tak, babcia Ania też.
- Oblaźły ją duzie zialaźki?
- Tak.
- I gdzie telaz jest?
- W niebie.
- I co tam lobi?
- Nie wiem, nie byłam tam.
Smyk rozmyśla przez chwilę, rozgląda się wkoło i stwierdza:
- Syćy są na dole!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Tuż po pouszczeniu parkingu High Desert Museum. Hultajstwo zapadło w sen a my pognaliśmy do Newburry National Volcanic Monument . W kr...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz