piątek, 30 marca 2018

Port Orford (2009-06-01)

Trzeci, ostatni dzień naszego wyjazdu rozpoczęliśmy miłym akcentem. Wyjażdżając spod motelu zatrzymał nas niecodzienny (w Oregonie nie aż tak niecodzienny) widok:


A to małe "rogasie" pasły się skubiąc motelowy żywopłot. Kiedy już wszyscy zainteresowani goście motelowi obfotografowali zwierzątka, przejechaliśmy powoli obok nich, a one zupełnie nie zrażone przeszły na drugą stronę krzaka i dalej konsumowały śniadanie nie bacząc na to, że właśnie z tej drugiej strony mijamy ich samochodem.

Z Gold Beach pojechaliśmy do Port Orford. Słynna autostrada numer 101 prowadzi niemal cały czas wzdłuż samego wybrzeża, więc mogliśmy podziwiać widoki:
 


 


Jakiś czas temu mąż pracował w Port Orford i od dawna planował pokazać reszcie rodziny tę miejscowość.
Najpierw poszliśmy na spacer plażą. Udało nam się znaleźć kilka jaskiń i tuneli ku nieopisanej radości Smyka. Ponieważ trafiliśmy na odpływ, pooglądaliśmy też kilka żyjątek zazwyczaj schowanych pod wodą, np. rozgwiazdę - Hultajstwo nie omieszkał jej podotykać.
 
Smyk usiłował wspinać się na niemal każdą skałę na plaży, a niektóre traktował jak zjeżdżalnie. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu spodnie przetrwały bez ani jednej dziury na siedzeniu! Oczywiście atrakcją nie lada była możliwość wysikania się za skałą, prosto na piasek, a nie w jakiejś zamkniętej toalecie.   
 
 
Pod koniec spaceru Smyk był już tak zmordowany, że nieśliśmy go na zmianę z mężem.
Z plaży pojechaliśmy na mały cmentarzyk, na którym został pochowany założyciel Port Orford William Tichenor oraz jego potomkowie:
 
 
Grób Williama Tichenora znajduje się poza częścią ogrodzoną płotem, po prawej stronie, między płotem, a nagrobkim z prawej strony.
Na zdjęciu powyżej widać też z lewej strony cień drzewa. To drzewo właśnie wzbudziło szalone zainteresowanie Hultajstwa, który zażądał, aby go na to drzewo wsadzić:

 
Bo wchodzenie na drzewa w wydaniu hultajskim ciągle jeszcze wygląda tak, że trzeba go na drzewo wsadzić i do tego pilnować, żeby nie spadł. A potem ściągnąć.
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...