czwartek, 29 marca 2018

Portret Taty (2008-02-13)

Smyk rozmiłował się ostatnio w malowaniu. Każda sesja przebiega dość podobnie: najpierw Bobas zaspakaja swoje potrzeby mazianie farbą po papierze, potem pędzel dostaje mama z poleceniem namalowania kotka, potwora, samochodu lub taty (niekoniecznie w tej kolejności). Na koniec zaczyna się zabawa wodą, nalewanie jej do farbek, pryskanie wodą z pędzelka - jednym słowem brojenie, co kończy się konfiskatą farbek.
Czasami  udaje mi się namówić Hultajstwo, żeby namalował coś sam od siebie. Od kilku dni stara się sam namalować kółko oraz proste linie. Podziwiam jego wytrwałość, gdybym ja tak uparcie starała się coś osiągnąć, miałabym już wieszakową figurę modelki zamiast rubensowskich kształtów. 
W piątek Smyk bardzo mnie zaskoczył, bo namalował tatę. Całkiem udany jak na dwulatka malunek:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...