piątek, 30 marca 2018

Prezent od Smyka (2009-12-21)

W przedszkolu dzieci przygotowały prezenty świąteczne dla rodziców.
W piątek czekała na mnie paczuszka, i choć pani zaznaczyła, że nie wolno mi jej otworzyć do świąt, ciekawość zwyciężyła.
Na zewnątrz prezent wyglądał tak:
 
 
Na wierzchu kartka, ozdobiona własnoręcznie przez Smyka a pod spodem "coś" zapakowane w papier ozdobiony pieczątlkami z motywami zimowymi - także dzieło Smyka.

Kiedy otworzyłam kartkę, w środku zobaczyłam coś takiego:
 
 
Żczyenia wesołych świąt podpisane imieniem mojego dziecka. 
Imię to, jak wyjaśniła pani w przedszkolu, zostało napisane przez Krzysia własnoręcznie. 
Każde dziecko dostało kartkę ze swoim imieniem i je odwzorowało.
Myślę, że jak na czerolatka nie wykazującego na co dzień żadnego zainteresowania pisaniem literek to całkiem spore osiągnięcie, zwłaszcza, że ma takie długie imię.

Została jeszcze część zasadnicza prezentu.
 
 
 
Po odpakowaniu okazało się, że są to: zawieszka na choinkę z piernika (nomen omen w kształcie motylka) oraz odbicie rączki Smyka.
Piernik zapakowany był dodatkowo w bibułkę ozdobioną na kolorowo - tak, też przez Smyka. Piernikowy motylek z odgryzionym kawałkiem jednego skrzydła wisi już na choince. Odbicie dłoni Hultajstwa wisi natomiast na ścianie.

Na choince zawiesiłam jeszcze jeden przedszkolny upominek od Smyka.
Przy okazji święta dziękczynienia dzieci na zajęciach w przedszkolu miały się zastanowić za co są wdzięczne, za co podziękują przy świątecznym obiedzie. Potem panie zapisywały to na specjalnych zawieszkach w kształcie liści o jesiennych barwach.

Dzieci dziękowały za różne rzeczy, głównie zabawki. 
A odpowiedź Smyka była: "my mom" (moja mama), i tak też pani zapisała. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...