Dziękuję za trzymanie kciuków za przedszkole Smyka - pomogło!
Z pewnością nie zaszkodził też szum medialny...
Reporterzy lokalnej telewizji nakręcili bardzo wzruszający materiał
na temat sytuacji przedszkola, z wypowiedziami nauczycieli, z migawkami
najmłodszych dzieciaczków, w tym częściowo słodko śpiących po obiadku.
Z przedszkola pojechali do banku, przedstawiciel którego odmówił wszelkich komentarzy przed czy poza kamerą.
Materiał ukazał się w wieczornych wiadomościach, tuż po których
przyszedł do przedszkola e-mail z banku proponujący spotkanie następnego
dnia w celu omówienia wyjścia z tej trudnej sytuacji.
Różwnocześnie rozdzwoniły się telefony w studiu. Odzew był
niesamowity. Osoby prywatne i firmy z miast oddalonych nawet o 50 mil
oferowały wsparcie finansowe dla przedszkola. Właściciel jednej z
okolicznych winnic przekazał 1500 dolarów - kwotę, z powodu której bank
zamroził konto przedszkola.
Nauczyciele postanowili, że mimo niepewnej przyszłości przedszkola, na pewno będą pracować do końca tygodnia.
Wtorkowe popołudnie przeciągnęło się do późnej nocy dla jednej z
mam, która społecznie pracuje w odpowiedniku polskiego komitetu
rodzicielskiego. Rozmawiała z każdym z rodziców odbierających dzieci (a
po zamknięciu przedszkola z każdym rodzicem, który zadzwonił do
przedszkola), wyjaśniając sytuację i prosząc, żeby wstrzymali się z
przenoszeniem dziecka do innego przedszkola - jeśli rodzice zaczęli by
tak robić, przedszkole trzeba by zamknąć na pewno. Tutaj przedszkola
działają jak firmy prywatne (nie są dotowane przez rząd), utrzymując się
z opłat za czesne, tyle, że sporo z nich, jak przedszkole Hultajstwa,
to organizacje non-profit. Rachunki i pensje trzeba jenak z czegoś
opłacać.
Wczoraj miało miejsce spotkanie przedstawicieli przedszkola z
bankiem. Okazało się, że dało się zrobić to, co dzień wcześniej wydawało
się niewykonalne. Wystarczyło spotkać się, omówić pewne sprawy, ustalić
co trzeba. Prezes banku przyznał, że nie zdawał sobie sprawy, że
zamrożone konto należy do przedszkola i jakimi konsekwencjami groziło
posunięcie banku.
Zareagowli również przedstawiciele kilku agend rządowych. Istnieje
wiele programów finansowanych z gwarantowanych funduszy federalnych.
Między innymi jeden z prowadzonych w przedszkolu programów zostanie
poszerzony, co praktycznie oznacza, że pensja dwóch nauczycieli będzie
opłacana z funduszu tegoż programu.
A telefony dalej dzwonią. Lokalne firmy dalej oferują pomoc - wszelaką.
Wczoraj, kiedy odbierałam Smyka, na drzwiach przedszkola wisiała
informacja, że dzięki porozumieniu z bankiem i otrzymanemu wsparciu,
przedszkole działa bez zmian.
Chyba nie muszę opisywać jaką ulgę poczułam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz