sobota, 31 marca 2018

Przełom (2011-03-03)

W nocy z 22 na 23 stycznia bieżącego roku nastąpił przełom w kwestii spania Smyka.
Do tej pory sypiał ze mną – mąż unikał spania z Potomkime w jednym łóżku jak mógł. Przeszkadzało mu wiercenie się, kopanie, przemieszczanie.
Mi, paradoksalnie, nie – poza kopaniem.

Podczas odwiedzin u znajomych Smyk zauważył, że chłopcy (5 i 7 lat) mają piętrowe łóżko. Temat zaintrygował go:

- Mama a Ty wiesz, zie Michał i Mateusz mają piętlowe łóźko?
- Tak, wiem.
- A skąd Ty to wiesz?
- Przecież byłam u nich w pokoju i widziałam.
- A czy oni śpią w swoim łóziećku?
- Tak.
- Sami?
- Tak, sami.
- Bez mamy i taty?
- Bez.
- I nie boją się?
- Nie.
- Naplawde?
- Naprawdę!

Dyplomatycznie przemilczałam fakt, że Michał i Mateusz zasypiają jedynie w swoich łóżkach, a w środku nocy emigrują do sypialni rodziców i tak przesypiają resztę nocy – coś mi podpowiadało, że akurat tego Hultajstwo nie musi wiedzieć.

Myśl, że młodszy o cztery miesiące Michał śpi sam w swoim łóżku nie dawała spokoju Smykowi. Oświadczył, że on też będzie spał sam. Stwierdził, że już się nie boi.
Wieczorem sprawdziliśmy w praktyce jak to wygląda – po wieczornej lekturze, zostałam ze Smykiem aż zasnął.
Smyk smacznie przespał do rana, nie płakał, nie spadł z łóżka, nie przyszedł do nas (mąż skwapliwie skorzystał z opuszczonego przez Hultajstwo miejsca) – inaczej rzecz się miała ze mną, przyzwyczajoną do tego, że czuję i słyszę dziecko przy sobie.
Nie mogłam spać!
Ciągle wstawałam i sprawdzałam czy u Małego wszystko w porządku.
Przypominało to żywcem sytuację sprzed pięciu lat, kiedy Smyk był noworodkiem – wtedy też cały czas sprawdzałam czy aby oddycha w łóżeczku i w końcu wylądował w  naszym łóżku, żebym ja mogła spać spokojnie.

Po kilku kolejnych nocach przeszło mi, a Smyk nadal dzielnie śpi w swoim pokoju.
Udało mu się dwa razy spaść z łóżka – wszak mam zdolne dziecka – ale nie potłukł się na miękkim dywanie, poza tym najpierw spadła kołdra, a potem Smyk na nią.
Zdarza się, że kiedy obudzi się rano w weekend, przychodzi do nas, ale dzisiaj, kiedy  zajrzałam do niego o 6.30, leżał sobie w łóżku i bawił się zabawkami.
Zdarza się też, że sporadycznie przyjdzie do nas w nocy, kiedy jest chory czy śni mu się coś strasznego.

W zeszłym tygodniu poszliśmy o krok dalej.
Po zgaszeniu światła Smyk oświadczył, że mogę go zostawić samego i iść pojeździć na rowerku (stacjonarnym) – i zasnął sam.
I teraz tak robimy co wieczór.

W przedszkolu Smyk nie omieszkał pochwalić się swoją odwagą - okazało się, że wszystkie pozostałe dzieci w jego grupie albo wogóle śpią z rodzicami, albo przychodzą do nich co noc. A ja myślałam, że tylko my jesteśmy takimi nadopiekuńczymi rodzicami, nieodpowiedzialnymi do tego, bo zgodnie z zaleceniami amerykańskich pediatrów, dziecko od narodzin powinno spać osobno, w swoim łóżeczku.

A dlaczego czekałam z obwieszczeniem tej wiadomości tak długo? Dlatego, że zdarzało się wcześniej, że Smyk np. zaczął korzystać sam z toalety, a po dwóch tygodniach znudziło mu się i wróciliśmy do pieluch - na dość długo. Podobnych  przypadków było kilka, więc wolałam odczekać dla pewności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...