W końcu oddważyłam się spróbować dzięki Iwonie, autorce blogu Robótki przy kawie, która sporządziła dla mnie intrukcję ktok po kroku. Męża poprosiłam o przygotowanie wszystkiego z listy materiałów, co się uda znaleźć w garażu i komórce i okazał się, że mogłam zacząć naukę bez dodatkowych zakupów.
Pierwszych prób jednak nie pokażę tutaj.
Kiedy tak paćkałam się klejem przy kuchennym stole, moimi poczynaniami zainteresował się Smyk: malowanie, klejenie, bałagan wokół - przecież to raj na ziemi dla Hultajstwa!
I zaraz padło sakramentalne pytanie "Czy to dla mnie?"
Co było robić! Miałam zachomikowane serwetki po urodzinach Smyka - ze Spidermanem właśnie. Akurat nadały się do ozdobienia deseczki. Drugą warstwę lakieru kładł sam Bąbel:
Deseczkę postanowiliśmy przerobić na wieszak. Trochę potrwało zanim dotarliśmy do sklepu żeby kupić haczyk (niestety nie było czerwonych, choć szukaliśmy w dwóch sklepach), a potem pozostało jedynie zmobilizować męża do przytwierdzenia haczyka do deseczki i zawieszenia wieszaka.
Jak zwykle Hultajstwo wykazał się ogromną wytrwałością w wiercniu dziury w brzuchu tacie i zaledwie po tygodniu wieszak został powieszony w szafie:
Niestety wisi w takim miejscu, że trudno zrobić dobre zdjęcie całości, natomiast funkcję zasadniczą spełnia doskonale. Kurtki wiszą na wieszakach za wysoko dla Smyka i do tej pory nie był w stanie sam zawiesić swojej kurtki. Teraz nie ma z tym problemu:
Poza tym dumny jest z tego swojego wieszaka jak nie wiem! W końcu uczestniczył w jego powstaniu!
Przede mną jeszcze długa droga aż nabiorę wprawy w tej technice, ale z pewnością co jakiś czas coś powstanie, ponieważ podoba mi się.
Iwonko - dziękuję za pomoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz