sobota, 31 marca 2018

Roboty Smyka i droid (2011-02-28)

Dać dziecku odpowiednie zabawki a samo zorganizuje sobie czas.
Pewnego dnia coś tam robiłam, przyplątał się Smyk, a że nie bardzo mogłam oderwać się od wykonywanej czynności, dałam Mu do łapek zielony papier z dziurkami (kiedyś miałam zamiar do czegoś go wykorzystać) i kilka mieniących się w świetle włochatych drucików. Smyk przyniósł sobie kilka czystych kartek, kredki, usiadł na podłodze i zaczął tworzyć. Aż stworzył robota.
Potem w przedszkolu, w czasie, kiedy każde dziecko mogło bawić się jak chciało, zrobił jeszcze dwa podobne roboty. Teraz mamy całą rodzinkę: mama-robot, tata-robot i dziecko-robot!


W nowej pracy męża okazało się, że musi sobie zmienić telefon komórkowy na droida – takie wymagania! Pewnego dnia Hultajstwo przyłapał tatę na rozpracowywaniu gry na telefonie. Przez jakiś czas grali razem, to znaczy tata grał a Smyk zaglądał mu przez ramię kibicując.
A kiedy już się znudził tym przyglądaniem, zrobił sobie swój własny telefon komórkowy:


I teraz łazi za mną i pyta czy chcę zagrać w grę na jego telefonie. I w którą…
Nawet zabrał ten telefon do przedszkola, tylko zwierzył mi się, że nie powiedział pani, że jedna gra jest z czołgami, bo zgodnie z zasadą No weapons in school, nie można przynosić do przedszkola żadnych militarnych zabawek, a jak by nie było czołg do takich należy.
Smyk korzysta ze swojego telefonu także w bardziej tradycyjny sposób – "wydzwania" do taty siedzącego na drugim końcu kanapy, ot choćby po to, żeby mu powiedzieć, że mama powiedziała że już jest obiad i ma przyjść do kuchni.

A wypasiony samochód na pilota, który tata uparł się kupić dziecku pod choinkę, stoi zakurzony w kącie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...