Podczas białego szaleństw na sankach, Hultajstwo odkrył radość i
dreszczyk emocji związanych z wywoływanymi przez siebie wywrotkami. Nie
dało się z nim zjechać do samego dołu, bo w połowie stoku MUSIAŁ
spowodować wywrotkę – starał się jak mógł i był bardzo rozczarowany,
kiedy rodzicom udało się zniweczyć jego zamiary.
Wywracaliśmy się więc…
I trochę się poobijaliśmy – co było do przewidzenia…
Wieczorem Smyk nie miał żadnych problemów z zaśnięciem, ale po
północy przebudził się narzekając na bół nogi. Tłumaczę mu, że nóżka
może go boleć od wchodzenia pod górkę i od wywracania się na sankach, że
pewnie trochę się potłukł, na co usłyszałam:
- Nie. Nóżka boli dlatego bo ja mam katar…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz