sobota, 31 marca 2018

Ptactwo (2011-05-02)

Na wielkanocnym spacerze nie tylko syciliśmy oczy kolorami kwiatów. Czekały na nas niespodzianki tak nieoczekiwane, że nigdy bym nie pomyślała, że do takich spotkań może dojść na zwykłym spacerze. A wszystko za sprawą ptactwa.
Kaczek, gęsi, a nawet mew jest u nas sporo i ich widok nikogo nie dziwi.
Ale widok stadka czapli - tak!


Przez chwilę obserwowaliśmy kolonię czapli modrych. Tutaj trochę informacji na temat czapli modrej.
Inni obserwatorzy twierdzili, że para ma na drzewie gniazdo z młodymi - tych akurat nie udało nam się zobaczyć ani usłyszeć, więc nie wiem czy to prawda. W każdym razie, trochę się działo w okolicach czubka drzewa, czaple latały wokół, lądowały, startowały, prezentowały czuby i wdzięcznie wyginały szyje. Udało mi się nakręcić krótki film, choć jakość nie najlepsza, bo przy dużym przybliżeniu a bez statywu trudno mi było utrzymać rękę w bezruchu.


Pierwszy raz w życiu widziałam czaple w takiej ilości i z tak bliska.
Ale to widok innego ptaka wprawił nas w osłupienie. Wprost oczom nie mogliśmy uwierzyć, kiedy na swej drodze spotkaliśmy przechadzającego się wolnym krokiem pawia!


Pawia, który wogóle się nas nie bał - udało mi się podejść na odległość metra i dopiero wtedy ptak odchodził niespiesznie w swoją stronę.
Niestety, nie raczył zaprezentować piękna ogona w całej krasie, ale nawet ze złożonym wyglądał pięknie.




Po prawie dwugodzinnym spacerze, mama i tata byli skłonni wracać do domu, ale Hultajstwo nadal wykazywało nadmiar energii. Rodzice usiedli więc na ławeczce i zażartowali z dziecka, żeby złapał kaczkę. Dziecko dało się wpuścić w maliny ale jak łatwo się domyślić, kaczki złapać mu się nie udało. Za to trochę sobie pobiegał i ostatecznie zmęczył się, a o to przecież chodziło. Tutaj filmik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...