Po ciężkiej nocy (Smyk się przeziębił i w nocy było ciężko), Krzyś
obudził się (o dziwo!) wyspany, uśmiechnięty i już z łazienki słyszałam
jego "hultajskie" sapanie. Jak co rano dałam mu buziaka na Dzień Dobry i
zapytałam czy i on mnie obdaruje całusem. Zazwyczaj moje pytanie
przemija bez echa. Troszkę mi przykro, że dziecko nie chce mi okazywać
czułości w ten sposób, ale tłumaczę sobie to tym, że to przecież
chłopak, a faceci nie są tacy wylewni (nawet mali faceci), a poza tym,
jak się podał na tatusia z wylewnością to...).
A dzisiaj spotkała
mnie niespodzianka! Dostałam buziaka w policzek, brodę i jeszcze raz w
policzek. W sumie 3, albo 4 całuski, więc to nie był przypadek. I
jeszcze objęcie za szyję i przytulenie. To był BARDZO rozczulający
poranek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz