To konik mojego męża.
Zazwyczaj
nie pozwala nikomu się do nich zbliżać, ale kiedy wyjeżdża służbowo na
dłużej, chcąc nie chcąc powierza mi karmienie swoich pupilków.
Niedawno
akwarium zostało zmienione na większe (z 40 galonowego na 55 galonowe,
czyli z 144 litrowego na 198 litrowe), i zaczęli w nim pływać nowi
mieszkańcy. Jakieś takie drobne rybki, których nazwy nie pamiętam (małe,
ale na tyle duże, żeby ich sumy nie pozjadały) - lubią sobie wyskoczyć
nad wodę. Normalnie akwarium jest przykryte płytką z pleksi, ale na czas
karmienia muszę tę osłonę zdjąć.
Męża nie było cały tydzień, więc karmiliśmy z Hultajstwem ryby sami.
Smyk - zachwycony, bo w obecności taty nie dostępuje zaszczytu karmienia ryb, a mama ma nieco mniej czuły do nich stosunek.
Zauważyłam
wprawdzie, że jakoś tak mniej tych drobnych rybek, ale byłam pewna, że
to ten czarny sum, który jest już naprawdę dość duży, tak się
rozbestwił, że na nie zapolował.
Tak koło środy znalazłam na podłodze, prawie metr od akwarium, suchusieńką mumię rybki.
Niestety
Smyk dopadł jej pierwszy i przeprowadził staranną inspekcję. Wyjaśniłam
mu co to jest i jak to się stało, że rybka już nie pływa. Rybka została
pożałowana odpowiednio smutnym głosikiem. Zaproponowałam pożegnanie z
rybką, czyli wyrzucenie jej do kosza ewentualnie do toalety.
I tu napotkałam na zdecydowany sprzeciw Hultajstwa. NIE i już!
Całe
popołudnie i wieczór zwłoki rybki spoczywały na chusteczce na środku
stolika i jakakolwiek próba z mojej strony pozbycia się ich cichcem
kończyła się niepowodzeniem. Smyk posunął się nawet do tego, że
wyciągnął ją z kosza na śmieci. Dopiero w nocy, po zaśnięciu dziecka
rybka odpłynęła w głębię rury kanalizacyjnej. Na szczęście przez noc
Smyk zapomniał o całej sprawie.
W piątek,
odkurzając, znalazłam pod pobliską szafką pod telewizor zwłoki kolejnej
rybki. Udało mi się je przemycić do kosza zanim przyuważył to Smyk.
Ufff. Zdechłe ryby to wątpliwej jakości ozdoba pokoju i marna zabawka
dla trzylatka.
* * *
A na koniec coś zupełnie nie związanego z tekstem powyżej, a mianowicie mała zagadka. Oto nagranie:
Hultajstwo
trzy razy powtarza ten sam wyraz. Kto zgadnie co to za wyraz? Nie
chodzi mi o zapis literowy dźwięków, ale o znaczenie. Odpowiedź w
poniedziałek!
ODPOWIEDZ (29.09.2008)
Tak jak przypuszczałam - nikt nie zgadł.
Wyrazem trzykrotnie powtórzonym przez Hultajstwo jest:
BADUMAN
czyli Spiderman
(od badu w języku smykowym = spider = pająk)
Czy ktoś ma ochotę na jeszcze jakąś zagadkę tego typu? Dla chętnych w przygotowaniu zagadka obrazkowa pt. Co to jest?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz