Smyk pęka z dumy z powodu swojej dorosłości. Nieustannie podkreśla, że potrafi to czy tamto, że już nie jest dzidzia.
Czasem ten pęd do samodzielności miewa opłakane skutki - ale to chyba nie do uniknięcia.
Wczoraj wieczorem Hultajstwo udało się do kuchni oświadczając:
- Ty tu nie idź mama!
I zamknął za sobą drzwi.
Poszłam więc do męża i poprosiłam go, żeby poszedł do kuchni
sprawdzić co tym razem Bąbel wymyślił, choć byłam przekonana, że pewnie
chce cichcem poczęstować się lodem lub splądrować spiżarkę w
poszukiwaniu czegoś słodkiego.
Mąż nie zdążył nawet wstać z krzesła, a Smyk sam pojawił się z żądaniem plasterka.
Na paluszku czerwieniła się kropla krwi.
Rana została opatrzona, poczym przeprowadziłam dochodzenie.
Hultajstwo postanowił sam ukroić sobie kromkę chleba, i częściowo mu
się udało (w chlebie nacięcie sigało tak około dwóch centymetrów) -
zanim nadkroił sobie palec.
Rana, na szczęście, nie jest ani głębok ani rozległa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz