Włączyłam dzisiaj rano komputer i siedzę i zastanawiam się jaki ma
być pierwszy wpis po napisaniu o Śmiereci. Wszystko wydaje się takie
błahe, przyziemne i niestosowne. Jak pisać o długim weekendzie czy o
właśnie skończonym sweterku, kiedy ciągle jescze trudno jest mi się
uśmiechać? Notabene nie sądziłam, że wiadomość o odejściu
babci zapadnie aż tak głeboko, poruszy aż tak bardzo. W końcu różnie
bywało ostatnimi laty, a kiedy ścierają się charaktery to często iskrzy,
ale...
No właśnie, ALE...
Przecież to nie
pierwsza śmierć bliskiej mi osoby. Niedawno w telewizji pokazywali
wyniki ankiety: pytali ludzi na ulicach USA na ilu pogrzebach byli w
swoim życiu. Zazwyczaj były to liczby jednocyfrowe. A potem zadali to
samo pytanie w Afryce: liczba trzycyfrowa.
A wtedy ja usiłowałam policzyć na ilu pogrzebach byłam:
mama,
tata, prababcia, obaj dziadkowie, kilku sąsiadów, mama koleżanki, mama
drugiej koleżanki, uczeń Paweł (miał tylko 16 lat kiedy zabrała go
białaczka), córka koleżanki i zarazem sąsiadka Justyna (zginęła pod
lawiną w Tatrach kilka lat temu, to był chyba 2003 rok).
Jedenaście.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz