czwartek, 29 marca 2018

Show must go on (2007-05-31)

Włączyłam dzisiaj rano komputer i siedzę i zastanawiam się jaki ma być pierwszy wpis po napisaniu o Śmiereci. Wszystko wydaje się takie błahe, przyziemne i niestosowne. Jak pisać o długim weekendzie czy o właśnie skończonym sweterku, kiedy ciągle jescze trudno jest mi się uśmiechać? Notabene  nie sądziłam, że wiadomość o odejściu babci zapadnie aż tak głeboko, poruszy aż tak bardzo. W końcu różnie bywało ostatnimi laty, a kiedy ścierają się charaktery to często iskrzy, ale...
No właśnie, ALE...
Przecież to nie pierwsza śmierć bliskiej mi osoby. Niedawno w telewizji pokazywali wyniki ankiety: pytali ludzi na ulicach USA na ilu pogrzebach byli w swoim życiu. Zazwyczaj były to liczby jednocyfrowe. A potem zadali to samo pytanie w Afryce: liczba trzycyfrowa.
A wtedy ja usiłowałam policzyć na ilu pogrzebach byłam:
mama, tata, prababcia, obaj dziadkowie, kilku sąsiadów, mama koleżanki, mama drugiej koleżanki, uczeń Paweł (miał tylko 16 lat kiedy zabrała go białaczka), córka koleżanki i zarazem sąsiadka Justyna (zginęła pod lawiną w Tatrach kilka lat temu, to był chyba 2003 rok).
Jedenaście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...