piątek, 30 marca 2018

Siatka na zakupy (2009-02-12)

Jakiś czas temu wzięłam się za porządki w koszu z włóczkami. Mam go od zaledwie dwóch lat a już nazbierało się w nim sporo niekoniecznie potrzebnych kłębków i motków.

W eliminacji kilku z  nich pomogło mi Hultajstwo - po tym jak wpadły mu w łapki nadawały się jedynie do wyrzucenia. Chyba, że kogoś bawi mozolne rozsupływanie węzłów i supłów przez 3 doby (jeden motek przez 3 doby). Mnie nie.

Dość sporo wywiozłam do Goodwilla, walcząc przy tym z przekonaniem, że przecież one jednak mogą mi się na coś przydać i może by je jednak zostawić...

Nie ze wszystkim mogłam się jednak rozstać mimo świadomości, że nie bardzo mam co z tego zrobić. No bo co począć z czerwonym, żółtym i granatowym akrylem w ilości po 1 motku (albo i mniej), kiedy na dodatek akryl ten jest z tych sztywnych i niemiłych w dotyku? Szalik dla kogoś, kogo nie znoszę? No aż tak podła to ja jednak nie jestem...

Ale udało mi się coś wykombinować: 
Siatka na zakupy

 


Na fali Go green, czyli ekologicznego zwariowania, coraz więcej sklepów wycofuje plastikowe siatki na zakupy. Coraz bardziej powszechne stają się nie tyle torby papierowe, co te wykonane z materiału - wielokrotnego użytku. Mam takich już 3, ale brakowało mi jeszcze jednej. Przy hurtowych zakupach raz w tygodniu spokojnie udaje mi się je wszystkie wypchać po brzegi.
 
 


Ponieważ moja siatka jest zrobiona na drutach, jest dość rozciągliwa. Nie nadaje się z tego powodu do noszenia ciężkich rzeczy, natomiast sprawdza się doskonale do przenoszenia lekkich rzeczy, zwłaszcza opakowanych w pudełka, takich jak wkładki, pasta do zębów, herbata, itp. Rogi tych pudełek i tak rozrywają plastikowe reklamówki co mnie zawsze bardzo irytowało.
 
 


Siatka została już przetestowana kilkakrotnie, i zaczęła nawet na siebie zarabiać - w wielu sklepach jeśli się przy kasie pokaże, że się ma własne torby na zakupy to dostaje się zwrot 5 lub 6 centów za każdą torbę (w zależności od sklepu).

Kiedy robiłam siatkę, Hultajstwo oczywiście było przekonane, że robię coś dla Niego. Doszedł do wniosku, że to jakaś czapka i z ochotą ją przymierzał:

 
Bałam się, że zarekwiruje gotową siatkę na własne cele, ale widać wybawił się nią wystarczająco w trakcie dziergania i dał jej spokój.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)

Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...