Smyk chciałby mieć skrzydła.
I polecieć.
Tak wysioko!
Kiedyś nieopatrznie zażartowałam, że jak będzie taki grzeczny jak aniołek to wyrosną mu skrzydła.
Codziennie wieczorem w łazience Smyk usiłuje obejrzeć sobie plecy i pyta czy już mu rosną skrzydła...
Niedawno, w drodze do przedszkola, zaskoczył mnie stwierdzeniem że chce umrzeć.
A dlaczego?
Bo zamieniłby się wówczas w aniołka, miałby skrzdła i mógłby latać.
I dokąd poleciałoby to moje Słoneczko?
Tak daleko, daleko, DALEKO!
A po co?
Żeby znaleźć moich rodziców, żebym już za nimi nie tęskniła i żeby mi już nie było smutno..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś się kończy, coś się zaczyna (2011-05-25)
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
-
Zrobiłam sobie czapkę. Już jakiś czas temu, ale do soboty nie miałam za bardzo okazji w niej chodzić. Prawdę powiedziawszy to w sobotę z...
-
W niedzielę wybraliśmy się na sanki - to już ostatni raz w tym sezonie. Wprawdzie śniegu jest jeszcze bardzo dużo, ale odwilż panoszy się ...
-
Moi mili czytelnicy! Nie sądziłam, że przyjdzie mi poczynić tego typu wpis, ale jak wiadomo, życie szykuje różne scenariusze, n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz