Co
piątek rano przejeżdża naszą ulicą i opróżnia pojemniki ze śmieciami.
Najpierw jedzie jedną stroną ulicy, potem drugą. Przy każdym domu
specjalny wysięgnik obejmuje pojemnik, podnosi go do góry, opróżnia i
opuszcza na dół, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk tsss.
Nieco później przyjeżdża inna śmieciara po recykling lub śmieci
ogrodowe (na zmianę w jednym tygodniu recykling, w kolejnym ogrodowe).
Zimą
czatujemy przy kuchennym oknie. Latem otwieramy wejściowe drzwi a jak
jest bardzo ciepło to siadamy na schodku i czekamy. Na zwykłą śmieciarę
zawsze się załapujemy przed wyjazdem do przedszkola/pracy. Czasami mamy
też szczęście do tej drugiej.
Jak widać - piątek to dzień szczególny dla Smyka.
Wczoraj
popołudniu Smyk dorwał się do jednej z szafek kuchennych. Powyciągał
szelkie roboty kuchenne, a nawet nie używany dzbanek bezprzewodowy aż w
końcu dotarł do zakamuflowanej na samym końcu szafki sokowirówki. Bardzo
zaintrygował go pojemnik na odsączone po odwirowaniu odpady, który nie
stanowi integralnej części sokowirówki, a jest dostawiany pod wylot.
Wytłumaczyłam
dziecku co to jest i do czego służy. W małej acz rezolutnej główce
Smyka informacje zostały przetworzone: odpady, wyrzucać, śmieci itd.
W pewnym momencie widzę, że z pojemnikiem o którym mowa zmierza do drzwi wyjściowych.
Otwieramy
drzwi i wychodzimy na zewnątrz. Hultajstwo zdecydowanie idzie w stronę
ulicy, ja za nim, ciekawa co tym razem wymyślił. Podchodzi do samej
ulicy i pieczołowicie umieszcza pojemnik przy samym krawężniku tuż obok
wybetonowanego dróżki do garażu i zaczyna mi coś tłumaczyć.
Przyznam, że dopiero po jakiś 15 minutach załapałam o co chodzi w tym podnoszeniu rączek do góry i wydawaniu dźwięku tsss i to dopiero jak padły słowa: Blau - papa! (blau to po smykowemu wszystko co brudne).
Moje dziecko po prostu wystawiło pojemnik przed dom, żeby śmieciara zabrała śmieci!.
A
potem czekaliśmy dość długo aż przyjedzie, aż w końcu udało mi się
przekonać dziecko, że śmieciara przyjedzie dnia następnego i wtedy
zobaczymy jak zabiera śmieci. Jednak nie pozwolił ruszyć z miejsca
swojego pojemnika.
Razem wystawiliśmy jeszcze
pojemniki ze śmieciami i recyklingiem a wieczorem zabrałam pojemnik
sokowirówki do domu tak, żeby Smyk tego nie widział.
Dzisiaj rano obserwowaliśmy jak nasze śmieci znikajł w otchłani śmieciarki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz