Wczoraj Hultajstwo przyciągnęło sobie krzesło do
lodówki w taki sposób, żeby otworzyć drzwiczki stojąc na krześle.
Wyciągnął sobie jajko, z szafki miseczkę i zabrał się za rozbijanie
jajka z czym miał trochę kłopotu, ale w końcu zawartość skorupki
wylądowała w miseczce. Z szuflady zaczął wyciągać po kolei różne
narzędzia kuchenne i przy ich pomocy znecał się nad jajkiem: ubijał,
ucierał pałką, usiłował przewrócić na drugą stronę, mieszał, dziubał i
kroił. W końcu postanowił ugotować to co przyrządził. Wyciagnęłam
patelnię, nalałam odrobinę tłuszczu, do jajka dodałam trochę soli i Smyk
wylał zawartość miseczki na patelnię. Chwila smażenia, kiedy to
musiałam powstrzymywać Smyka od mieszania, i wyszło nam coś pomiędzy
jajecznicą a jajkiem sadzonym.
Pierwszy kęs został skonsumowany z dumą i smakiem, drugi został wypluty i to był koniec konsumpcji.
Wprawdzie
Hultajstwo chciało usmażyć jeszcze jedno jajko, ale tym razem sięgając
do lodówki spadł z krzesełka i uderzył się w nóżkę.
I co wtedy
zrobił Smyk? Ano otworzył sobie zamrażalnik (na dole lodówki),
wyciągnął specjalną saszetkę z lodem do przykładania na obolałe miejsca,
usadowił się na kanapie i zaczął sobie przykładać lód do bolącej nóżki
wołając Au!
* * *
Jeszcze
kilka słów na temat południowej drzemki w przedszkolu Krzysia. Pora
spania jest od 12 do 2. Panie kładą dzieci spać zaczynając od tych co
wiedzą, że najwcześniej zasypiają, a tym co jeszcze nie są takie śpiące
dają jeszcze chwilkę.
Panie pomagają zasnąć dzieciom, bo w grupie Krzysia dzieci to dwu i trzylatki i większość
z niech nie potrafi jeszcze sama się położyć i zasnąć. Jeśli jakieś dziecko nie chce spać to
nie musi, ale ma leżeć na swoim materacyku, żeby nie przeszkadzać innym dzieciom.
Dzieci raczej śpią, bo mają co rano zaplanowane "wietrzenie" czyli brykanie na placu
zabaw i inne ciekawe, acz nieco wyczerpujące zajęcia, więc w południe są już zmęczone. W odróżnieniu do przedszkola, które ja pamiętam, w czasie leżakowania nie panuje cisza, ale gra muzyka z magnetofonu. Spokojna, ale wcale nie taka cicha. Dzieciom wydaje się
to nie przeszkadzać (Smykowi w domu telewizor też nie przeszkadza w spaniu). Dzeci nie są przebierane w piżamki, tylko panie ściągają im buty. Nie wiem czy o drugiej dzieci są budzone, raczej nie, bo widziałam w innych grupach, że niektóre dzieci już się
bawiły a jeszcze kilka maluchów spało. Smyk zasypia jako jedno z pierwszych dzieci i
budzi się mniej więcej po 1.5 godzinie, w porze, kiedy po niego przychodzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz