- A pajka Ksyzyś! (Krzyś jest koparką.)
* * *
Rzucamy do siebie piłkę. Różnie nam idzie z łapaniem. Po którymś razie, kiedy to Smykowi nie udaje się złapać piłki wołam:
- Krzyś ma dziurawe ręce!
A na to Smyk ponosi do góry dłonie i obracając je na wszystkie strony szuka tych dziur. (wyrazu twarzy Hultajstwa nie jestem w stanie opisać, ale był mocno zdezorientowany)
* * *
Hultajstwo przejeżdża dłonią po kilkudniowym zaroście taty i oświadcza, że tata ma na buzi drzazgi.
* * *
Bawimy się ze Smykiem. Nagle czuję charakterystyczny smrodek, więc pytam:
- Zrobiłeś kupę?
- Nie. Ksyzyś pucia bąki! (Nie, Krzyś puścił bąka!)
* * *
Wracamy z placu zabaw. Smyk chwyta mnie za rękę, podnosi moją dłoń do ust, całuje ją i mówi do mnie:
- Moje kanie! (Moje kochanie.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz